|
Relacja z warsztatów wg Berta Hellingera
Prowadziła Anna Grenik
luty 2009 w Warszawie
|
Do Polski ustawienia dotarły już ładnych parę lat temu i w sumie większość osób już wie, o co chodzi z ustawieniami. I problem nie polega na tym, żeby objaśniać ich siłę i pisać, że działają, tylko by polecać osoby, które robią je naprawdę dobrze. Powód? Na rynku jest wiele osób, które robią ustawienia, część z nich szkoliła się raz, wiele lat temu, później zmodyfikowała po swojemu zalecenia Berta Hellingera, część z nich nawet nigdy nie przeszła u niego kursu, a potworzyła jakieś nowe nazwy i próbuje coś z tym zrobić z różnym efektem.
Wybranie właściwej osoby jest właściwie kluczem do sukcesu. Na nic się zda, że zaoszczędzimy parę złotych, jak ustawienia nie odniosą skutku, bądź odniosą w stopniu nie wielkim, lub co gorsza, ktoś poprowadzi je tak, że jeszcze nam zaszkodzą, choć tu uspokajam, że ryzyko aż tak dużej porażki jest małe.
Osoba, która zdecydowanie zachwyca swym profesjonalizmem to Anna Grenik . Zostałam zaproszona jako gość przez organizatorkę. Jako, że wcześniej nie miałam sama ustawień, bo nie czułam, że mam z czymś problem i nie czułam potrzeby ustawiania, spokojnie wystarczyła mi rola obserwatora, jak i chętnie grałam powierzone mi „role”, czy to dziecka, czy matki. I jako obserwator uczestniczący wiele razy brałam już udział w ustawieniach. Jednakże to co przeżyłam u Anny zachwyciło mnie całkowicie.
Rola obserwatora uczestniczącego ma to do siebie, że tak naprawdę rzadko coś się odczuwa mocno. Raczej nie angażujemy się aż tak bardzo w granie krewnych obcych osób. Jednak zobaczyłam u Anny, jak bardzo można skorzystać tylko jako obserwator. Pod koniec zajęć miałam wrażenie, że przerobiłam mnóstwo problemów, których nawet sobie nie uświadamiałam. I wtedy mnie olśniło. To prowadząca! Jej energia, jej uwaga, jej doświadczenie. To dzięki niej!
Na przerwie Anna opowiadała, że jeździ nadal się szkolić do Berta i do jego uczniów. Dzięki temu wie, że na przykład Bert wprowadził nową zasadę. Nie wychodzenia z roli, którą się na siebie przyjęło. – Bert powiedział, że jeśli już zostaliśmy wybrani do tej roli, to warto ponieść los tej osoby, przez chwilę – tłumaczy Anna. Było to dla mnie zaskoczeniem, gdyż poprzedni prowadzący wspominali, by się „odkręcać” z roli, bądź z niej świadomie wychodzić.
Efekt, jeszcze na drugi dzień i ja, i koleżanka czułyśmy, że coś się jeszcze z nami dzieje i że „pracujemy”. Dlatego warto sobie wziąć wolny dzień, po takich ustawieniach. Dużo jeszcze może zajść po nich, nawet gdy już jesteśmy w domu w ciepłych kapciach, rzeczy się dzieją.
Sam sposób ustawień Anny jest dosyć ciekawy. Mnie zaskoczyła sprawność, szybkość i przejrzystość. Anna dokładnie pytała, co „dolega” danej osobie, jaki ma problem, a następnie sprawnie wybierała ustawienie „akcji”, często wystarczyła jedna osoba, by już widzieć co się dzieje. To była też dla mnie nowość. Zwykle, gdy uczestniczę w ustawieniach z grobu wyciągani są prawie wszyscy członkowie rodziny, plus mnóstwo ciotek, wujków, kuzynów itd.
Podsumowując, ze swojej strony chciałabym polecić ustawienia Anny i życzyć wszystkim, którzy chcą pracować z ustawieniami Hellingera dobrych prowadzących i jak najszybszego rozwiązania problemów osobistych, jak i rodzinnych.
Magda Mąka
|